— Więc postaraj się zwrócić te uczucia ku księciu —

- Czy możemy porozmawiać? - poprosił książę, prag¬nąc przemówić jej do rozumu.
Sayre spojrzała na zegarek. - Pół godziny? Beck roześmiał się w odpowiedzi. - Ja nie potrzebuję aż tyle. - Otoczył ramionami jej kibić, wtulił twarz w jej piersi i westchnął głęboko. - Zniszczenie Hoyle'ów było moją siłą napędową jedynym celem w życiu. Zapomniałem o całym bożym świecie. Od kiedy umarł mój ojciec, nie podjąłem żadnej decyzji, która nie wiązałaby się z doprowadzeniem do tego dnia. Teraz, kiedy wszystko się dokonało... jestem po prostu zmęczony tym wszystkim, Sayre, - Ja też nie mam już siły na gniew. Nie odczuwam nawet satysfakcji z powodu upadku Huffa. To dobrze, że wreszcie będzie musiał odpowiedzieć za swoje zbrodnie, ale w gruncie rzeczy żal mi go. Nie widzę powodu do radości. - Masz rację. Nie ma w tym nic radosnego. Może tylko spokój. - Może. Położył dłoń na brzuchu Sayre i pomasował go lekko. - Ze wszystkich złych uczynków Huffa, najgorsze było to, co zrobił tobie. Przykryła jego dłoń swoją. - Jestem Hoyle, Beck. Nie zawsze mówimy prawdę i potrafimy okrutnie manipulować ludźmi. Uniósł głowę i spojrzał na nią. - Okłamałam Huffa. To była podłość, przyznaję, ale byłam tak wściekła na niego, że chciałam mu naprawdę dopiec - ściszyła głos niemal do szeptu. - Doktor Caroe nie uszkodził mnie ostatecznie. Oczy Becka powędrowały ku jej brzuchowi i z powrotem w górę. - Możesz mieć dzieci? - Nie ma żadnych fizycznych przeciwwskazań. Pomyślałam sobie nawet, że może... może powiem to Huffowi. Beck powoli dźwignął się na nogi i przyciągnął ją do siebie. - To właśnie odróżnia cię od nich, Sayre. Ani Huff, ani Chris nie znali litości. Tobie nie jest ona obca. Dostrzegłem to i pokochałem cię za to. - Nie, Beck - odparła, opierając policzek o jego pierś. - To jest coś, co ja zobaczyłam w tobie.
Granica między miłością a nienawiścią czasem wydaje się tak cienka... Jeszcze przed paroma godzinami Mark nie zdawał sobie z tego sprawy, ponieważ tak ekstremalne uczu¬cia były mu obce. W ogóle uczucia były mu obce. Zawsze nad sobą panował i nigdy nie pozwalał, by rzeczy wymknꬳy mu się spod kontroli.
- Często chodzę boso - oznajmił z godnością Mark.
- Cóż... Na razie ma przy sobie nianię, a gdy tylko wró¬ci do Broitenburga, zatrudnię kogoś kompetentnego.
Tarnmy miała serdecznie dosyć tej rozmowy. Spełniła swój obowiązek, informując Isobelle o miejscu pobytu wnu¬ka. Nie musiała znosić jej uwag dłużej, niż było to koniecz¬ne. Wprawdzie miała ochotę powiedzieć jeszcze to i owo, ale właściwie...
ciężaru szybko rozwijał się i gwałtownie opadał, by zatrzymać się tuż nad podłożem.
- Chciałbyś, żeby on wrócił? - spytał Mały Książę.
- Nie rozumiem cię. Myślałem, że kobiety stroją się dla mężczyzn.
Mark spał, tuląc do siebie uśpionego Henry'ego. Malutka rączka chłopczyka zaciskała się mocno na palcu mężczyzny. Najwyraźniej było im dobrze razem. Dopiero teraz Tammy zaczęła dostrzegać między nimi pewne podobieństwo i na¬gle poczuła, że coś zaczyna dławić ją w gardle.
- A ja zawsze chciałam spróbować trufli – wtrąciła Lucy.
- Czy ta mgła już całkiem opadła, a słońce wzeszło dostatecznie wysoko?
baterią butelek pustych.
Nie było jej. Nie było. A on nie mógł znieść tej myśli.
stół i krzesła do kuchni jysk

wcale nie interesuje się skarbami sztuki przepełniającymi

Wbrew jej oczekiwaniom lunch przebiegł spokojnie i nadzwyczaj przyjemnie - ponieważ była sama.
kiedy zobaczył, że kwiat zmarniał, to go po prosu wyrzucił...
Małym Księciu. Pokazał list Róży i poprosił, by udała się z nim w ponowne odwiedziny do Pijaka. Róża zgodziła

mnie stworzyłeś, choć zapewne świadomie wcale tak o mnie nie myślałeś. Zresztą, ze mną było podobnie, bo ja też

- Nic z tego. Jeśli wybierasz się do kawiarni, to ja jadę
brać pod uwagę. Lepiej czym prędzej wypchnąć ją z głowy... Flic
— Zejdę na dół i oszołomię ich wszystkich! — powiedziała
łukasz darłak the voice

W ciągu dnia zadawała sobie to samo pytanie dziesiątki razy, analizowała ciągle obie możliwości i wciąż nie znaj¬dowała odpowiedzi. Mają z Henrym wyjechać czy zostać?

się napierać.
Wszyscy się obejrzeli. W progu stała uśmiechnięta Flic z
Karolina na sekundę zamknęła oczy.
siłownia wilanów